Wyliczanka
John Verdon
Oto mamy do czynienia z debiutującym pisarzem, dawnym pracownikiem branży reklamowej.
Emerytowany policji Dave Gurney wiedzie spokojne życie z daleka od miasta tworząc portrety kryminalistów do galerii sztuki. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość od kolegi ze studiów, którego dobrze nie pamięta, by mu pomógł. Mark Melery, dawny alkoholik obecnie jest przewodnikiem duchowym oraz wydał dwie poczytne książki o przemianie duchowej, otrzymuje wierszowany list, w którym ktoś chce by pomyślał o liczbie od 0 do 1000. Pomyślał o liczbie 658 i to ją wskazał autor listu. Przypadek? Zbieg okoliczności? Trudno powiedzieć, ale właśnie to sprawia, że Dave mimo sprzeciwu żony decyduje się zająć sprawą.
Pojawiają się nowe wiadomości, coraz bardziej zaskakujące i coraz bardziej groźne. Mark ginie od strzału w gardło i wielu ciosów butelką w głowę. Kolejna rzecz przecząca logice - brak odcisków, a ślady butów urywają się w połowie drogi. Wydaje się, że zabójca jest bystrzejszy niż go z początku podejrzewaliśmy i wszystko dokładnie zaplanował, a nawet dowiedział się wszystkiego na temat ofiary. Rozpoczyna się gra między detektywem a psychopatą. Kto ją wygra? Morderca uderza ponownie? Który numer tym razem zginie?
Czytając wyliczankę miałam wrażenie jakbym była uczestnikiem dobrze zaaranżowanego spektaklu z co chwilę zmieniającą się scenerią. Na początku trochę mnie nudziła, bo niektóre fakty stawały się dla mnie oczywiste przed bohaterem, ale później akcja się rozkręciła i nie było już tak łatwo. Genialne zagadki, precyzyjna dokładna narracja czy dynamicznie przeprowadzone śledztwo sprawiają, że trudno oderwać się jest od tej historii. Ciekawie zbudowani bohaterowie, zaprezentowani od początków dzieciństwa, dają nam poszlaki prowadzące do rozwiązania.
Polecam wszystkim lubiącym kryminalne zagadki, nie od razu układające się w całość, oraz powieści psychologiczne.
Emerytowany policji Dave Gurney wiedzie spokojne życie z daleka od miasta tworząc portrety kryminalistów do galerii sztuki. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość od kolegi ze studiów, którego dobrze nie pamięta, by mu pomógł. Mark Melery, dawny alkoholik obecnie jest przewodnikiem duchowym oraz wydał dwie poczytne książki o przemianie duchowej, otrzymuje wierszowany list, w którym ktoś chce by pomyślał o liczbie od 0 do 1000. Pomyślał o liczbie 658 i to ją wskazał autor listu. Przypadek? Zbieg okoliczności? Trudno powiedzieć, ale właśnie to sprawia, że Dave mimo sprzeciwu żony decyduje się zająć sprawą.
Pojawiają się nowe wiadomości, coraz bardziej zaskakujące i coraz bardziej groźne. Mark ginie od strzału w gardło i wielu ciosów butelką w głowę. Kolejna rzecz przecząca logice - brak odcisków, a ślady butów urywają się w połowie drogi. Wydaje się, że zabójca jest bystrzejszy niż go z początku podejrzewaliśmy i wszystko dokładnie zaplanował, a nawet dowiedział się wszystkiego na temat ofiary. Rozpoczyna się gra między detektywem a psychopatą. Kto ją wygra? Morderca uderza ponownie? Który numer tym razem zginie?
Czytając wyliczankę miałam wrażenie jakbym była uczestnikiem dobrze zaaranżowanego spektaklu z co chwilę zmieniającą się scenerią. Na początku trochę mnie nudziła, bo niektóre fakty stawały się dla mnie oczywiste przed bohaterem, ale później akcja się rozkręciła i nie było już tak łatwo. Genialne zagadki, precyzyjna dokładna narracja czy dynamicznie przeprowadzone śledztwo sprawiają, że trudno oderwać się jest od tej historii. Ciekawie zbudowani bohaterowie, zaprezentowani od początków dzieciństwa, dają nam poszlaki prowadzące do rozwiązania.
Polecam wszystkim lubiącym kryminalne zagadki, nie od razu układające się w całość, oraz powieści psychologiczne.
Cykl: Dave Gurney (tom 1)
Wydawnictwo: Otwarte
- tłumaczenie
- Krzysztof Mazurek
- tytuł oryginału
- Think of a Number
- data wydania
- 19 września 2011
- ISBN
- 9788375151787
- liczba stron
- 504
Połączenie kryminału z powiescią psychologiczną, może być ciekawe.
OdpowiedzUsuń